Dlaczego jałowiec i czy jego pochodzenie ma znaczenie? Jego aromat jest fantastyczny, a smak boski! A jeśli chcemy dowiedzieć się, w jaki sposób ludzkość do tego doszła, musimy cofnąć się o kilka tysiącleci.
Jałowiec od zarania dziejów był niemal panaceum: starożytni leczyli nim m.in. żółtaczkę, kolkę jelitową, a także choroby płuc i oskrzeli. Łączenie go z alkoholem ma równie długą historię. O sporządzaniu jałowcowych maceratów na winie pisze już (pracujący w Rzymie) grecki lekarz Pedanios Dioskurydes (40-90 n.e.) w swej księdze ziołoleczniczej De Materia Medica.
W średniowiecznej Europie wonne jagody nie straciły na znaczeniu jako lekarstwo. Jednocześnie na nasz kontynent przeniknęły ze świata arabskiego alembiki do destylacji. Zajmujący się medycyną mnisi zaczęli sporządzać jałowcowe maceraty nie na winie, a na alkoholu – początkowo winnym, a potem także zbożowym. Robili też próby z powtórną destylacją alkoholu z dodatkami . W ten sposób uzyskiwali większe stężenie leczniczych substancji.
W 1347 w Europie wybuchła epidemia dżumy, zwanej Czarną Śmiercią. Wędrowała od Sycylii i południowych Włoch na północ, a wraz z nią lekarstwa i technologie ich wytwarzania – m.in. jałowcowy destylat, który w ten sposób dotarł do Niderlandów. Niderlandy były wówczas ważnym ośrodkiem międzynarodowego handlu, na którym wzbogaciło się mieszczaństwo. Bogactwo wsparte wiedzą i możliwością degustacji rodzi wyrafinowanie . Tak właśnie stało się tu: destylaty zaczęto tworzyć i pić dla przyjemności. Użycie jako przyprawy jałowca nasuwało się samo. Primo: był powszechnie dostępny. Secundo: dzięki medykom już wiedziano, jak reaguje z alkoholem: balsamiczny, cytrusowo-leśny aromat i gorzkawy posmak nadawał destylatowi fenomenalną rześkość i świeżość . Maskował też jego fuzlowe smrodki. Tertio: wierzono, że trunki dzięki jałowcowi będą nie tylko smaczne, lecz i „zdrowotne” . Tak samo myślimy i dziś o czerwonym winie, nawet jeśli zdarza się nam przesadzić z konsumpcją.
Oczywiście jałowiec jałowcowi nierówny. Dlatego we współczesnych ginach można zgodnie z prawem UE wykorzystywać tylko ten najszlachetniejszy – zwyczajny (Juniperus communis L.). Dlatego też twórcy ginów szukają nasion mających najlepszą równowagę, złożoność i intensywność aromatyczną. Za takie uchodzą np. te z Bałkanów i Włoch. Aby udowodnić wpływ terroir na jagody, angielska firma Origin wypuściła serię trunków aromatyzowanych wyłącznie jałowcem (destylat z innych botanicals dołączany jest w oddzielnej flaszeczce), za to z kilkudziesięciu rozmaitych lokalizacji, m.in. z Apecchio we włoskiej Marchii, znad Jeziora Ochrydzkiego w Macedonii, czy z rumuńskiego Durău w Karpatach Wschodnich.
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback